Jak wygląda praca wedding plannera od kuchni?

Jak wygląda praca wedding plannera
Jak wygląda praca wedding plannera
Kim jest wedding plannerka? To osoba, która sprawia, że ten jeden, szczególny dzień staje się jeszcze bardziej wyjątkowy. Praca przy organizacji ślubów może wydawać się zajęciem bajkowym – wśród kwiatów, świec, zwojów tiulu. Nie jest jednak pozbawiona wysiłku. O tym, jak wygląda jeden dzień pracy wedding plannera opowiada nam Joasia.

 

9:30 Start pracy

Dzień Joasi zaczyna się dzisiaj spokojnie, od kawy. Może wypić ją powoli, siedząc przy kawiarnianym stoliku, chociaż najczęściej bierze latte na wynos i w pośpiechu wypija ją w samochodzie.

– Dziś jest inaczej, ponieważ z samego rana pojechałam do cukierni, by zamówić wybrany przez młodą parę tort – opowiada Joasia. – Czarna porzeczka z delikatnym jogurtowym kremem. Klienci dość długo się zastanawiali, czy wybrać ten, czy jednak coś bardziej klasycznego, i w końcu wczoraj wieczorem decyzja zapadła. I dobrze, bo do ich ślubu zostały już tylko trzy tygodnie!

Przy kawie może przejrzeć poranną pocztę, odpisać na najbardziej pilne maile i spokojnie zaplanować cały dzień. A jest co robić. Kolejny punkt na liście TO DO to spotkanie z inną parą młodą w zabytkowym pałacu pod miastem. Czeka ją jeszcze mnóstwo obowiązków, między innymi spotkanie z nowymi potencjalnymi klientami.

11:30 W pięknych okolicznościach przyrody

Pałac jest przepiękny. Położony w ładnym ogrodzie, para młoda planuje ślub na sierpień, więc wszędzie będą kwitły hortensje. Joasia wprowadza klientów do sali bankietowej i razem z menadżerem obiektu przedstawia wizję, jak można udekorować salę.

Konsultantka przedstawia im dwa pomysły na motyw przewodni. Zabytkowe wnętrze aż się prosi o klasyczne wesele – właśnie taki jest pierwszy pomysł Joasi. Biel lub róż, szykowne stroje, eleganckie przybranie stołów, kelnerzy w czarnych garniturach… Albo bardziej romantycznie – świece, róże, płatki kwiatów, mnóstwo tiulu i zwiewna suknia panny młodej. Jednak klienci nie wydają się przekonani do tych pomysłów.

– Nie próbuję im nic narzucić – deklaruje Joanna. – W końcu to ma być ich dzień, taki, jak sobie wymarzyli. Ja tylko pomagam im w organizacji i załatwiam sprawy techniczne. Mogę coś doradzić i podzielić się doświadczeniem, ale moim zadaniem jest zrealizowanie ich pomysłów.

Dlatego też Joasia zostawia ich samych, by mogli ocenić wnętrze, oczyma wyobraźni zobaczyć siebie w pałacowym wnętrzu i przekonać się, czy naprawdę to właśnie jest sceneria na ich wielki dzień.

14:00 W domowym biurze

Około 14 Joasia jest już w domu. Ale nie oznacza to, że to koniec pracy, o nie! Jak większość wedding plannerów, Joanna ma swoje główne biuro w domu. Większość spraw jest załatwiana telefonicznie lub mailowo, więc teraz konsultantka ma czas na odpisywanie na maile i robienie wielu zamówień.

– Dla państwa młodych i dla gości najważniejsze są szczegóły. Drobiazgi, detale, dzięki którym tworzy się klimat ceremonii – opowiada Joanna. – Dla mnie oznacza to szereg telefonów i maili, składania zamówień i dopilnowania, by wszystko było zapięte na ostatni guzik. Zajmuję się przygotowywaniem budżetu, wyborem menu, układam scenariusz wesela minutę po minucie, zajmuję się umowami z muzykami, nadzoruję catering, tak, by wszystko było idealnie. To elementy, które nastręczają dużo problemów i dużo nerwów. Dlatego tym zajmuję się ja, a nie państwo młodzi. Oni i tak mają już mnóstwo stresu.

Ten stres czasami przekłada się na to, że między młodymi pojawiają się sprzeczki i jest mnóstwo napięcia.

– Moja praca czasami jest trudna, jak każda praca z ludźmi. Ale nie zamieniłabym się z nikim – uśmiecha się Joanna. – Bardzo ją lubię. A pomyśleć, że gdybym nie wybrała kursu dla przyszłych wedding plannerów w Akademii Pani SPINKI, nadal byłabym księgową!

18:00 Spotkanie z potencjalnymi klientami

Na spotkanie z potencjalnymi klientami Joanna znów jedzie do centrum. Spotyka się z nimi w okolicach biurowca, gdzie pracuje panna młoda, w kawiarni. Przy dobrym cieście – panna młoda od razu jest skłonna zamówić je na wesele – omawiają szczegóły możliwej współpracy.

– Najpierw wypytuję parę młodą, jakie mają pomysły. Co lubią, co im się podoba, jak wyobrażają sobie swój ślub i wesele? Może mają już wybrane miejsce lub jakiś motyw przewodni? Często tak jest. Nigdy nie przedstawiam swoich pomysłów, dopóki nie dowiem się, czego oczekują państwo młodzi. Mam ze sobą oczywiście portfolio, filmy i zdjęcia z poprzednich przygotowywanych wesel, by móc im pokazać zakres swojej pracy, ale to tylko inspiracja.

Dopiero po zebraniu wszystkich danych, które trwa, bagatela dwie godziny, Joanna przygotowuje swoje szacunkowe kosztorysy i wstępną ofertę. Przedstawi je na najbliższym spotkaniu z młodymi. A teraz już może skończyć pracę.

A raczej prawie. Wracając po spotkaniu do domu Joasia odbiera jeszcze telefon. To ta para, z którą spotkała się przed południem. Nie mogą się doczekać wesela w pałacu, który im zaproponowała.